sobota, 9 maja 2015

Chapter 5

Isabelle zarumieniła się na słowa Rossa. Musiała się przyznać sama przed sobą, że pocałunek jej także się spodobał. Z chęcią by to powtórzyła. Nawet teraz. Bez względu na okoliczności...
Dziewczyna dostała od ciotki mokrą i lekko zmrożoną chustkę i przyłożyła ją do nosa blondyna. Krew zaczęła wsiąkać w nią jak w gąbkę. Chłopak poczuł ulgę. Przez chwilę nic tylko para patrzyła sobie w oczy. Z godziny na godzinę stawali się sobie bliżsi.
Ed wściekły patrzył, jak jego dziewczyną zajmuje się jego konkurentem. Nie od dziś wiedział, że Izzy jest taką osobą, która lubi pomagać potrzebującym ludziom.
Egoistyczna część chłopaka chciała, by był on jedyną bliską osobą dla niej. Tylko on i ona. Jednak doskonałe wiedział, że to niemożliwe. Nigdy nie będzie jej mieć tylko dla siebie. Wiedział, że nie byłaby szczęśliwa w taki sposób...
Po jakimś czasie Ross uznał, że już nie potrzebuje pomocy brunetki. Gestem ręki pokazał, by zaprzestała swoje zajęcie. Potem wyszeptał ciche słowa zaklęcia. Miał zamknięte oczy. Nagle w jego prawej dłoni pojawił się mały woreczek lodu. Przyłożył go do nosa. Isabelle lekko uśmiechnęła się pod nosem, patrząc na blondyna. Trzymała zakrwawioną chustkę w rękach, a je na kolanach.
W tym samym czasie z krainy myśli Ed'a wyrwała go Kelly. Chłopak w ogóle nie był świadomy, że dziewczyna do niego mówiła.
- To powiesz mi dlaczego to zrobiłeś? - patrzyła na niego z skrzyżowanymi rękami.
- Ale co...? - blondyn był roztargniony.
- No Rossa uderzyłeś - wypowiedziała te słowa z nieudawanymi wyrzutami do niego.
- Nie widziałaś jak się przyssał do mojej Isabelle?! - lekko poczerwieniał na twarzy. Para siedząca na ziemi, spojrzała na niego, a później na siebie. Izzy wstała i wtrąciła się do rozmowy pomiędzy jej siostrą i chłopakiem.
- To, że się całowaliśmy, nie oznaczało, że masz od razu komuś krzywdę robić!
- Ale jesteś moją dziewczyną! Tylko ze mną powinnaś się całować!
- A może tego nie chcę?! Nigdy nie pomyślałeś o moich uczuciach! Zawsze liczyłeś się tylko ty, a ja miałam się przystosowywać pod twoją wolę! Nie chcę tak żyć do końca świata!
- To po co ze mną jesteś?! Ty chyba nigdy mnie nie kochałaś!
- Myślałam, że nasza przyjaźń wystarczy!
W tym momencie zapadła głucha cisza. Ed nie mógł uwierzyć własnym uszom. Jego kochana Izzy nigdy nie czuła tego samego co on... Mimo, że zawsze grał twardziela, to ona go złamała. To właśnie ona złamała mu serce. Nigdy by się tego nie spodziewał...
- To może będzie lepiej jeśli odejdę - powiedział w końcu lekko zachrypniętym głosem.
- Może... - odpowiedziała twardo, bez namysłu.
Spojrzał na nią smutno. Po chwili zwrócił się do blondyna siedzącego na ziemi z lodem przystawionym do nosa.
- Opiekuj się nią. Jeśli nie będziesz dla niej dobry, to się z tobą policzę - Ross zrobił zdziwioną minę na jego słowa.
Ed pogrodziwszy mu palcem, wypuścił powietrze z płuc. Następnie bez słowa wyszedł z Antykwariatu. Drzwi cicho za nim trzasnęły.
Oszołomiona Isabelle stała wciąż w tym samym miejscu. Jej usta były lekko rozchylone. To koniec? Pytała się sama siebie w myślach. Czuła, jakby się dusiła w trumnie własnych błędów, do której sama weszła. Nie chciała tego wszystkiego powiedzieć Edmundowi...
- Izzy? Dobrze się czujesz? - zatroszczyła się Kelly o siostrę. Wszyscy w pomieszczeniu widzieli, że nastolatka jest na wojnie z samą sobą.
- Nie chciałam... - cicho wyszeptała, nie patrząc na dziewczynę. Łzy pociekły jej z oczu.
Ross błyskawicznie odstawił lód i wstał. Po prostu musiał ją przytulić, pocieszyć. Nie ważne co inni pomyślą. Musiał udowodnić, że ona może na nim polegać. Chodź wiedział, że to wszystko to jego wina...
Dziewczyna nie stawiała oporu. Pozwoliła, by się do niej przytulił. Położyła swoją głowę na jego ramieniu. Poczuła się tak... bezpieczniej. Łzy z jej oczu lądowały na koszulce blondyna. On w ogóle nie zwracał na to uwagi. 
Kelly podeszła do ciotki Maddie. Obie ze smętnymi minami patrzyły na parę. Były pewnie, że wkrótce staną się dla siebie bardzo, a to bardzo ważni. Doskonale wiedziały, że Ed był zazdrosny nie z byle powodu. Na kilometr było widać chemię pomiędzy Rossem i Izzy. Nie tylko osoby znajdujące się w Antykwariacie, to widziały...
Nagle Maddie sobie przypomniała o Kronice. Otworzyła księgę i zaczęła wertować kartki. W końcu odnalazła rozdział poświęcony Isabelle. Szturchnęła Kelly w bok i kiwnęła głową. Dziewczyna od razu się domyśliła o co chodzi. Kobieta jest gotowa do odczytania zapisu z Kroniki.
- Już ci lepiej Izzy? - czarnowłosa zwróciła się do siostry, która wciąż była wtulona w chłopaka. Po chwili jednak oderwała głowę od jego ciała.
- No trochę... A co? Chodzi o Kroniki? - zapytała cichym i zachrypniętym głosem. Jej włosy trochę się poplątały.
- Tak. Odnalazłam ciekawy fragment na twój temat, słonko - wtrąciła się ciotka. Nawet na chwilę nie oderwała wzroku od tekstu. Ross i Isabelle przestali się przytulać. Następnie blondyn złapał ją za rękę, by dodać jej otuchy. Podeszli do biurka.
- Jestem gotowa. Możesz zacząć, ciociu.
- No więc tak... "Smoczyca obudzona na skutek śmierci Marka i Theresy Starlight. Jest zrozpaczona ich nieobecnością. Nie ma pojęcia co się dzieje. Czuje wściekłość na strażników i ich rodzinę. Jest rozdrażniona. Potrafi wytropić ich córkę Isabelle. Jest w stanie nawet ją zabić. Odwieczna umowa została zerwana. Teraz jaja Smoczycy mogą ulec unicestwieniu" - cała trójka w napięciu słuchała kobiety.
- O jaką umowę chodzi? No i dlaczego Smoczyca chce mnie zabić? O co chodzi z tymi jajami? - Isabelle zrozpaczona patrzyła na każdego po kolei.
- W średniowieczu nasi przodkowie podpisali pewną umowę. Mieli chronić Smoczycę i jej jaja, a ona gwarantowała wybranym w rodzinie niezwykłą moc i nieśmiertelność. Ze zwykłych ludzi uczyniła czarodziei. A co najważniejsze w umowie był punkt, który mówił, że w przyszłości urodzi się najpotężniejsza czarodziejka w dziejach. Czarodziejka, która będzie królować nad światami. Czarodziejka, która pokona chciwość i złe moce w swojej rodzinie. To jesteś ty, Isabelle - opowiedziała powoli Kelly.
Dziewczyna znała tą historię od rodziców. Po raz pierwszy ją usłyszała jak była dzieckiem. Jeszcze przed narodzinami siostry. Teraz opowiadając to samo, wróciła oczami wyobraźni do przeszłości. Widziała matkę i małą dziewczynkę leżącą w swoim łóżeczku. Czuła tą szczerość w słowach, jak wtedy w matczynej bajeczce. Była wtedy tylko dzieckiem. Nie była świadoma rzeczywistości w niej ukrytej. Jednak wiedziała, że coś jest na rzeczy... 
"W każdej bajce jest ziarenko prawdy". Kelly te słowa zaczęły się obijać echem w głowie. Jak morskie fale o brzeg.
Spojrzała na siostrę. Brunetka oszołomiona stała z lekko uchylonymi ustami. Jej wzrok był w nią wpatrzony. Nie była w stanie wypowiedzieć ani słowa, jakby została magicznie zaklęcia w posąg. Przebiegły ją dreszcze po całym ciele.
- A te jaja Smoczycy mają wielką moc w sobie - zaczął Ross - Są odpowiedzialne za nadzieję, szczęście i dobroć ludzką. Wiesz, co by się działo na świecie, gdyby miłość przestała istnieć...?
- Widziałyśmy je - Izzy przełknęła ślinę - znaczy... ja i Vicky... Nie sądziłam, że są aż takie ważne...
- Jak to Vicky je widziała? Są niewidoczne dla zwykłych ludzi... - wtrąciła się Kelly.
- Isabelle ma moc zdarcia powłoki niewidzialności - Maddie krótko wytłumaczyła.
- Wow... Jeszcze jedno pytanie... Jakie ja mam moce?
Ciotka spojrzała na strony Kroniki. Szukała jakichkolwiek informacji na ten temat.
- Z tego co tu widzę, potrafisz rozmawiać ze zwierzętami, latać, moce 4 żywiołów natury, oddychać pod wodą, zatrzymać czas i go wznowić, przenosić przedmioty, przenieść się w dowolne miejsce, zniknąć i wiele więcej. 
- Serio? - mocno się dziwiła. Nie było jej stać na nic innego...
- Kroniki nie kłamią, moja droga - Maddie pogłaskała dziewczynę po włosach. Uśmiechnęły się do siebie. Nagle telefon blondyna dał o sobie znać.
- Serio? "Loud"? Masz ustawioną piosenkę własnego zespołu na dzwonek? - Kelly zaczęła go wypytywać z ironicznym wyrazem twarzy.
- A co? Nie można...? - posłał jej krótkie spojrzenie - Halo? Rocky?
- Gdzie ty jesteś? Za godzinę zaczyna się obiad rodzinny. Mama się martwi... - blondyn usłyszał głos brata przez telefon.
- Obiad?! Matko, zapomniałem o tym na śmierć... 
- Ohhh. Grabisz se młody - brunet się roześmiał. Ross przewrócił oczami.
- A tak w ogóle to mogę kogoś przyprowadzić? - zapytał trochę nieśmiało. Ukradkiem spojrzał na Isabelle i się uśmiechnął. 
- Czyżby mój mały braciszek znalazł dziewczynę?! - wydarł się do słuchawki. Blondyn aż musiał odsunąć urządzenie od ucha.
- Znajdę cię i zabiję... - powiedział te słowa lekko ściszonym tonem - To mogę?
- Pewnie. To my czekamy tu na ciebie. Bye!
- Do zobaczenia - lekko się zaśmiał i dodał pod nosem - Wariat...
- Mówiłeś coś? - Ross pośpiesznie się rozłączył, usłyszawszy głos Rocky'ego. Spojrzał na swoje towarzyszki. 
- To... Uprzejmie zapraszam na obiad rodzinny u mnie w domu - uśmiechnął się. 
- Ja nie mogę - Kelly i Maddie powiedziały to w tym samym czasie. Wymieniły spojrzenia pomiędzy sobą - Jestem umówiona.
- Okeeey. To ty idziesz Izzy? - chłopak zadał to pytanie z nadzieją w głosie i lekkim uśmieszkiem na twarzy.
- No tak. A mogą pójść z nami także Vicky i Ed?
- Jeśli się tylko zgodzą - blondyn bardzo się ucieszył na jej odpowiedź. 
Nagle Kelly dostała smsa i oświadczyła, że musi już iść. Pożegnała się ze wszystkimi i pośpiesznie wyszła z Antykwariatu. Następnie Ross i Izzy zrobili to samo. Na ulicy chłopak zajął się wyczarowaniem nowego auta, a brunetka obdzwoniła swoich przyjaciół. Vicky zadeklarowała swoją obecność na obiedzie, a Ed nawet nie odebrał od niej telefonu... Para weszła do samochodu i chwilę siedziała w ciszy. 
Isabelle myślała o tym, co się ostatnio wydarzyło. Cała prawda o niej i jej rodzinie wyszła na jaw. Dowiedziała się o swoich mocach. Jaja, atak smoka, mówiący ptak, zatrzymanie czasu... No i koncert. Poznała Rossa i nie ma wątpliwości, że zmienił cały jej świat. To co się wydarzyło dziś pomiędzy nimi... Podobał się jej ten pocałunek, jednak nie śmiała się przyznać sama przed sobą dlaczego. Wszystko co wiedziała to to, że Ed nie zasłużył na taki los...
Ross natomiast myślał o niej. O ich pocałunku. O tym uczuciu, która czuł na sam jej widok. Zastanawiał się, jak dalej potoczą się ich drogi? Pragnął jej. Z całego serca. Ale też było mu szkoda Edmunda...
- Spotkałam cię zaledwie wczoraj, a ty już zmieniłeś całe moje życie. Jeszcze wczoraj ja i Ed byliśmy parą a teraz... - dziewczyna powoli wypowiedziała te słowa.
- Przepraszam... - głos lekko mu się załamał. Ona od razu wyczuła, że coś jest nie tak.
- To nie twoja wina... Nigdy nie czułam czegoś takiego... wyjątkowego do niego... To go boli. Nie nasz pocałunek... - blondyn nie wiedział, co powiedzieć. Milczał, patrząc przed siebie - sama nie wiem, dlaczego z nim byłam... Chyba dlatego, bo brakowało mi miłości. Chciałam zapełnić pustkę... - spojrzała na niego i mówiła dalej - Przepraszam cię Ross. To przeze mnie dostałeś dziś w nos od niego.
Blondyn chwilę tylko patrzył prosto w jej oczy. Nagle zaczął zbliżać się do niej. Gdy byli już bardzo blisko, niespodziewanie skręcił głowę. Wiedział, że to zły pomysł...
- Wybaczenie jako pocałunek? - powiedziała po cichu. 
Po chwili wzięła jego twarz w dłonie. Chciała, by spojrzał na nią. Przez pewien czas patrzyli sobie w oczy. Nagle dziewczyna nachyliła się i pocałowała go. Był zaskoczony, ale też szczęśliwy. Pragnął poczuć jej usta ponownie na swoich, a ona mu to podarowała. Dali się ponieść temu uczuciu... 


_______________________________________________________________
Oto i już następny rozdział trafia do was :D Podoba się?? Zaskoczeni?! XD Well... Komentujta ludy xdd Pozdro :*

4 komentarze:

  1. Komentujta?! What?
    Cudo!
    Oh Ed!
    Jak mogłeś?!
    A tak Cię lubiłam na początku, Edwardzie.

    ~Wika aka ponczek

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Sorki, że ostatnio zniknęłam, ale moja szkoła to dramat, a do tego komp mi się zepsuł i włącza się przez dwa dni.
    No, do rzeczy. Piszesz fantastykę! Super, bo zdecydowanie bardziej wolę takie niż zwykłe opowiadania. Można puścić wodzę wyobraźni, co widać też u Ciebie ;)
    Ogólnie to piszesz dużo lepiej niż wcześniej, widać wielki przeskok, masz dużo lepsze opisy, dialogi, bardziej skupiasz się na bohaterach, budujesz ich, jestem pozytywnie zaskoczona. Lubię "Laurę...", ale tutaj widać duży postęp i fabuła chyba bardziej mi odpowiada. Oczywiście warto próbować sił w różnych historiach, bo to rozwija , jak widać :)))
    Jednak trochę mi zgrzytnęło z tą sytuacją z Edem. Skoro chodził z Isabelle to całkiem normalne, że go poniosło i uderzył Rossa. W sumie dziewczyna zachowała się trochę słabo, bo ledwo poznała Rossa, a już zdradza swojego chłopaka i jeszcze powiedziała mu te niemiłe słowa. To chyba ją bardziej poniosło niż jego XD Mogła trochę poczekać i pomyśleć czy lepiej zostać z Edem czy z Rossem. Moim zdaniem ich relacje rozwijają się nieco zbyt szybko, ale pisarz sam narzuca sobie tempo i buduje fabułę, więc pisz, jak uważasz :)
    Fajnie, że jest Ross jest jej "aniołem stróżem", to całkiem słodkie. A z mocy Isabelle na pewno powstaną jakieś ciekawe przygody, tylko staraj się jej zbytnio nie idealizować. Już i tak jest "najpotężniejszą czarodziejką" i pewnie jest bardzo piękna, przynajmniej według Rossa XD Także zawsze można dorzucić jej trochę słabości, żeby była bardziej wiarygodna. Ogólnie trzymam kciuki za Twoich bohaterów, żeby się rozwijali w dobrym kierunki, podobnie jak fabuła i wszystko! A i powiem Ci jeszcze, że w tym rozdziale miałaś bardzo ciekawe porównania, np. z tą trumną błędów, albo z tymi słowami, które odbijają się echem jak morskie fale. Uwielbiam takie kreatywne zwroty :)
    Też zaczęłam czytać "Dary Aniółów", ale jestem dopiero przy pierwszej części :p
    PS: Gdybyś chciała wpaść na mojego bloga: http://kraina-pandemonium.blogspot.com/ Zapraszam. Możesz tam też informować mnie o nowych rozdziałach, bo czasem o tym zwyczajnie zapominam :)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam gdy jest Raura, ale to też jest niesamowite, czekam na ext - Twoja Oldzi <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem co napisać. Ten blog jest tak świetny, że brak mi słów!
    Uwielbiam czytać ksiązki i różne historie fantasy! Sama za niedługo zamierzam zacząć coś takiego pisać, ale do tego jeszcze daleka droga. Najpirw muszę się zając tymi blogami, co mam.
    Twój blog zapowiada się niesamowicie i na pewno też taki będzie.
    Nie mogę się doczekać nexta <3
    Kocham <3
    Pozdrawiam :*
    Verini

    OdpowiedzUsuń